No, dobra. Zacznijmy od początku. Odszkodowanie w Irlandii, to poważna rzecz. Jest traktowane serio i ma za zadanie naprawdę zrekompensować krzywdy, niezależnie od tego, czy wypadek był w pracy czy na drodze czy w miejscu publicznym.

Hojność sądów jest jednak ograniczona przez rozmiar szkody i uczciwość poszkodowanych. Opowiem jak to działa. Odpowiem Państwu na kilka podstawowych pytań, które chcieliby Państwo zadać, a jeszcze nie zadali:

  1. Za co odszkodowanie?
  2. Ile €€€ to dobre odszkodowanie?
  3. Na co uważać?
  4. Dlaczego do prawnika i ile to kosztuje?

Zatem po kolei.

  1. Za co odszkodowanie

W najprostszych słowach, odszkodowanie należy się każdemu pokrzywdzonemu. Wypłaca odszkodowanie osoba, która zawiniła, czyli sprawca wypadku. Nie zawsze jest to sytuacja oczywista i prosta, bo nie każdy jest potrącony przez samochód przechodząc na zielonym przez przejście dla pieszych. Czasem sytuacja jest bardziej skomplikowana i zaniedbanie pracodawcy jest mniej oczywiste niż kierowcy przejeżdżającego na czerwonym.

Czasem zaniedbanie jest bardziej subtelne; brakuje odpowiednich narzędzi, rękawice są nieodpowiedniego rozmiaru (i powodują słabszy dopływ krwi do dłoni), narzędzia które są, są zużyte lub uszkodzone. Za takie rzeczy generalnie odpowiada pracodawca, niezależnie od wielkości zakładu. Przedsiębiorstwo nie może powiedzieć, że to kierownika wina i dochodźcie sobie odszkodowania od niego.

Pracodawca odpowiada za działania swoich pracowników, wykonywane w związku z pracą. W większości przepadków nie ma z tym problemu, chyba, że rzecz dzieje się po godzinach. Jest to jednak rzadki przypadek.

Druga rzecz to „szkoda” – uszczerbek na zdrowiu czy uszkodzenie mienia.

Trzecia to związek między szkodą, a zaniedbaniem. Czasem, choć nieczęsto, jest szkoda, jest zaniedbanie, ale szkoda nie jest przez to zaniedbanie spowodowana. Podanie takich przykładów to zwykle długawa prawnicza pisanina, a nie chcę, żeby Państwo zasnęli na tym tekstem.

  1. Ile €€€ to dobre odszkodowanie?

I to jest zawsze najtrudniejsze pytanie. Krótka odpowiedź to „dużo więcej niż w Polsce”, ale dłuższa wcale nie jest łatwa.

Po pierwsze zależy od tego co się stało. Jaki uszczerbek ktoś poniósł? Co mówi lekarz? Jak długo będzie się leczyć? Czy pozostaną jakieś problemy po zakończeniu leczenia? Czy w ogóle da się to wyleczyć? Będzie potrzebna operacja? Czy są blizny? Czy blizny są widoczne? Jaki wpływ ma ten wypadku i poniesione obrażenia na hobby? Grałeś na gitarze? Uprawiałaś sport i już nie możesz? Boli? Jak często? Jak mocno?

To tylko przykładowe pytania, bez odpowiedzi na które nie jestem w stanie nawet zgadywać „ile”.

Po drugie, czy poszkodowany przyczynił się do swojego wypadku w jakiś sposób? Przechodził przez ulicę w miejscu niedozwolonym? Miał kaptur i słuchawki na uszach? Spieszył się? Jeśli wypadek był w pracy, to czy pracownik wykonywał pracę tak, jak mu pokazali czy „oszczędzał” czas? Może zrobił coś, czego nie powinien?

Jeśli przyczynił się do wypadku, to sprawca wypadku będzie domagał się „rabatu” – obniżenia odszkodowania o procent przyczynienia się. Często jednak o tym, że poszkodowany „pomógł” wypadkowi nie dowiaduję się na początku sprawy, a raczej pod jej koniec. Wtedy słyszę zarzut „ale na początku pan mówił, że będzie więcej”. Nie mówiłem, że będzie, ale że może być więcej.

No dobra, ale o jakich kwotach mówimy? Istnieje taryfikator, ale widełki są tam bardzo szerokie. Odszkodowania z ostatnich kilku miesięcy to na przykład: €10.000 za naciągnięcie mięśni szyi w wypadku drogowym; w podobnym wypadku w zeszłym tygodniu moja klientka dostała €18.500. Wypadek w pracy przy wyciąganiu przedmiotu z niewygodnego pojemnika – €75.000 za uszkodzenie pleców i ból z tym związany. Znowu inne „plecy”, trochę mniej uszkodzone, wyceniono na €40.000, a jeszcze inne (wraz z uszkodzonym nadgarstkiem) wyceniono na €30.000, co chyba jest zbyt małą kwotą i trzeba będzie pójść z tym do sądu.

Krótko mówiąc, trudno powiedzieć, ale warto spróbować. 

  1. Na co uważać?

Na chęć naciągnięcia ubezpieczyciela na ekstra szkodę. Już tłumaczę.

Prawo ostatnimi czasy nakazuje sądom bezwzględnie oddalać sprawy, gdzie poszkodowany wyolbrzymia swoje straty i obrażenia. Wiedząc o tym, ubezpieczyciele wysyłają prywatnych detektywów, żeby obserwowali poszkodowanych. Przeglądają też wasze „media społecznościowe”, czyli Twarzoksięgi i inne instagramy.

W sądzie później, zależnie od tego co zeznaje poszkodowany ta obserwacja jest wykorzystana. Jeśli poszkodowany mówi, że jego życie się zmieniło i już nie może cieszyć się swoimi ulubionymi sposobami spędzania wolnego czasu pojawia się zdjęcie z fejsa, gdzie ten jednak może spędzać czas tańcząc breakdance, jeżdżąc wyczynowo konno albo walcząc w klatce (to są autentyczne przykłady). Oczywiście, jeśli próbował powrócić do aktywności sprzed wypadku, ale jest ona ograniczona lub była zbyt bolesna, to trzeba o tym opowiedzieć nie poprzestając na ogólnym stwierdzeniu, że „już nie mogę”. Diabeł tkwi w szczegółach, jak to mówią.

Obowiązkiem pokrzywdzonego jest również minimalizować swoje straty. Zatem, jeśli poszkodowany może wrócić do pracy – tej czy innej, to powinien. Siedzenie na zwolnieniu lekarskim całą wieczność to nie jest rozwiązanie i nie podniesie wartości sprawy; wręcz przeciwnie. Dla przykłady, jakiś czasu temu kobieta, która poślizgnęła się w Tesco dostała ponad €100.000 bo sąd uznał, że bardzo starała się powrócić do pracy, ale nie mogła ze względu na ból. Gdyby tylko siedziała w domu, nie próbując wrócić do pracy, nie dostałaby tyle, ręczę.

Jeśli pokrzywdzone nie może wrócić do swojej starej pracy, to powinien szukać nowej. Jeśli nie ma kwalifikacji, to je najpierw zdobyć. Jeśli nie jest wystarczająco sprawny, leczyć się. Lecząc się, szukać lekkiej pracy, która nie sprawia bólu. Cokolwiek. Gdy dojdzie do rozprawy pokrzywdzony będzie odpytany ze szczegółami, w te i z powrotem.

Tutaj dobra rada: sugeruję kupić kalendarz czy notatnik i zacząć prowadzić dziennik, żeby spisać sobie te wszystkie drobne czynności: próby powrotu do pracy, problemy z wykonywaniem ćwiczeń u fizjoterapeuty czy przenoszeniem torby zakupów z wózka sklepowego do bagażnika. 

  1. Dlaczego do prawnika i ile to kosztuje?

Bo prawnik wie co robi. W ciągu ostatnich 11 lat zajmowałem się na około 5000 – 7000 tysiącami spraw. Rozmawiałem z kilkunastoma tysiącami ludzi o ich wypadkach. Uzyskałem kilka tysięcy odszkodowań. Pewnie, że nie sam; to wszystko to praca zespołowa. Ale widziałem tyle spraw wypadkowych, co mechanik silników. To po prostu kwestia wprawy.

Sprawiedliwość to w Irlandii ważna rzecz. Poczucie krzywdy wyrosło w reakcji wiekową okupację wyspy i po odzyskaniu niepodległości zmieniło się w potrzebę sprawiedliwości społecznej we wszystkich polach. Tylko pamiętajcie, że idąc po sprawiedliwość należy mieć czyste ręce.

Nasza kancelaria specjalizuje się postępowaniach dotyczących obrażeń osobistych, lecz z przyjemnością doradzimy również w sprawach dotyczących zakupu nieruchomości i udzielimy również porady w sprawach karnych. Z radością wysłuchamy i udzielimy informacji i rady. Mogą się Państwo z nami skontaktować (w godzinach pracy Kancelarii) pod numerem telefonu 01 64 000 30 lub przez stronę www.polskiprawnik.ie

Marcin Szulc